Apple wciąż na cenzurowanym – tym razem również w Europie i Australii

Apple wciąż na cenzurowanym – tym razem również w Europie i Australii

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że ceny produktów Apple w Polsce i Europie są zdecydowanie wyższe niż za Oceanem, a tłumaczenie tych różnic jedynie wartością waluty jest niewystarczające. Najwyraźniej do takiego wniosku doszły również odpowiednie organy decyzyjne Unii Europejskiej, bowiem umowy między amerykańskim koncernem a dostawcami usług mobilnych zostaną poddane prześwietleniu – tak donosi The New York Times.

Nieznane źródło donosi, że kilku europejskich operatorów komórkowych przedstawiło Komisji Europejskiej szczegóły ich kontraktów z producentem sprzętu, chociaż na razie nie została złożona żadna oficjalna skarga. Na razie mówi się o Francuzach, ale niewykluczone, że za nimi pójdą także inne narodowości. Dla niektórych zaskoczeniem może być model biznesowy, jaki przyjęło Apple: na podstawie zawartych z góry umów dostarcza operatorom określoną liczbę różnego rodzaju urządzeń, ale jeśli cała dostawa nie rozejdzie się w określonym czasie, sprzedawca ma problem ze sprzedażą pozostałego sprzętu, który najczęściej zalega na magazynach, bowiem Apple ma ściśle określony okres zbytu dla urządzeń, które nie są aktualnymi flagowcami marki. Najbardziej poszkodowane są mniejsze podmioty, które narzekają na konieczność zamawiania olbrzymich – jak na swoja warunki – dostaw, co sprawia, że najbliższy okres spędzają jedynie na próbie sprzedaży produktów Apple, co ma niewiele wspólnego z zasadami konkurencji.

Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział, że ma na uwadze fakt, że problem istnieje, na razie jednak bada się jego skalę, a o żadnym dochodzeniu na chwilę obecną nie może być mowy. Nie trzeba było też długo czekać na reakcję samego Apple, które poinformowało wszystkich, że sto procent transakcji dokonywanych jest z poszanowaniem lokalnego i globalnego prawa, nie ma zatem podstaw, by twierdzić, że producent próbuje wykorzystać swoją pozycję na rynku. Komisja nie ma też obowiązku przedstawiania swojego oficjalnego stanowiska zanim nie rozpocznie się faktyczne śledztwo w sprawie, a o takowym jeszcze nikt nawet nie wspomina. Jak przyznał jeden z prawników, który miał już w przeszłości styczność z Komisją, potrzebuje ona twardych i niezbitych dowodów, że nadużycie miało miejsce i zareaguje jedynie w przypadku, gdy uzna, że problem można rozwiązać.

Unia Europejska

Można się zastanawiać, czy obecna działalność koncernu nie opiera się jedynie na obronie dobrego imienia marki oraz odparowywaniu kolejnych ataków, bowiem nie dalej jak wczoraj informowaliśmy, że Apple może mieć problemy z Intertrust Technologies, holdingiem zajmującym się sprzedażą licencji na wykorzystanie konkretnych patentów. Być może dlatego wczoraj światło dzienne ujrzała informacja, że do czerpania energii koncern wykorzystuje odnawialne źródła energii, aby nieco odwrócić uwagę widza od problemów. Od tych jednak trudno uciec, bowiem w sądzie odbyło się już przesłuchanie w sprawie możliwej zmowy cenowej, w której miało uczestniczyć również Apple na rynku Australijskim. Ramię w ramię z prawnikami z Cupertino stali także przedstawiciele Adobe i Microsoftu, którzy mieli wytłumaczyć, czemu ceny ich produktów w Australii są tak wysokie w porównaniu z innymi krajami, a szczególnie ze Stanami Zjednoczonymi – niektóre z nich były wyższe aż o 70%!.

Z takim postawieniem sprawy nie zgodził się pan Pip Marlow, dyrektor zarządzający marki Microsoft na rynek Australijski twierdząc, że zasady wolnej konkurencji pozwalają na swobodne dyktowanie cen, a głosowanie za słusznością takiego postępowania odbywa się za pomocą portfeli konsumentów. Trudno jednak racjonalnie wytłumaczyć fakt, że pakiet Office Proffesional kosztujący w USA $399, po przeliczeniu daje kwotę $599, jaką trzeba wyłożyć, by dokonać zakupu w Australii. Jedna z osób obecnych na przesłuchaniu stwierdziła wręcz, że MS liczy sobie za swoje produkty maksymalną dopuszczalną stawkę, jaką są w stanie znieść konsumenci. W podobny sposób tłumaczył się przedstawiciel Adobe. Z kolei Tony King, reprezentujący Apple, winę za wysokie ceny usług audio i wideo firmowanych logiem marki przeniósł na wydawców i ceny licencji, które w Australii są ponoć zdecydowanie wyższe, niż w innych regionach świata.

1 Comment

  1. Moim zdaniem Apple i Microsoft już dawno powinni zostać ukarani za takie traktowanie klientów. I tak już jest lepiej, aniżeli kiedyś, ale nadal mało. Koncerny niestety nie szanują użytkowników.

Leave a Reply to Denis Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *