Usługa Google Now zadomowiła się na rynku już na tyle, że użytkowników wcale nie zaskakują informacje podsuwane przez system, nawet kiedy o nie nie prosimy. Sam pamiętam minę mojej dziewczyny, kiedy będąc w sklepie rozmawialiśmy o tym, co zrobić na obiad – koniec końców padło na makaron w sosie serowym.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy kilka sekund po tej rozmowie na telefonie widniał przepis i lista zakupów.
Otóż moja lepsza połówka zapomniała wyłączyć wyszukiwania głosowego – sprytny (a może podstępny, zależy od punktu widzenia) telefon podsłuchał, o czym mówimy a następnie podsunął nam wiele pomysłów, dotyczących nie tylko tego, jak takie danie można przyrządzić, ale również jak je urozmaicić. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że o tym, co zjem na obiad wiedział nawet Obama.
Ale nie dajmy się zwariować – Google Now jest funkcjonalnością bardzo pożyteczną. Wychodząc z domu wiem, którędy jechać, bo telefon sam mnie informuje, gdzie są korki, a najchętniej czytane przeze mnie informacje wyświetlają się w widżecie. Czekam jednak z niecierpliwością na integrację programu z innymi usługami, chociażby z kinami czy restauracjami.
Tymczasem Google planuje nieco zmodyfikować model dostarczania danych za pomocą GN – staną się one bardziej tematyczne. Od teraz każdy, kto dysponuje urządzeniem wyposażonym w software od Google – Android OS – w wersji 4.1 i wyższej będzie miał szybki dostęp do spersonalizowanych wiadomości lokalnych. Robot będzie automatycznie wyszukiwał wiadomości dotyczących lokalnych szkół, biznesów czy też wydarzeń w okolicy i informował nas na dedykowanej karcie.
Google nie jest pierwszym brandem, który próbuje zmierzyć się z takim zamysłem. Wcześniej próbowały już takie firmy, jak AOL czy NBC News (oczywiście na terenie Stanów Zjednoczonych) – usługa tej pierwszej firmy przędzie kiepsko, a EveryBlock od NBC przestał funkcjonować w lutym tego roku. Google jednak ma wiele gotowych już rozwiązań, które odpowiednio dopasowane mogą się sprawdzić. Trzymamy kciuki.