Odtwarzacze DVD to obecnie w większości urządzenia nastawione na spełnianie kilku funkcji. Oprócz oglądania filmów w różnych formatach możemy z ich poziomu odtworzyć muzykę bądź pooglądać zdjęcia. Dlatego projektanci oprócz uniwersalności swoich projektów muszą mieć także na uwadze łatwość i przystępność obsługi.
I właśnie z tego pierwszego założenia wyszli projektanci Pioneera. Lista formatów, które widnieją w specyfikacji odtwarzacza może robić wrażenie.
Jeśli chodzi o filmy to producent obiecuje możliwość skorzystania z plików w formacie DVD+R/RW, DVD+R DL, DVD+R/RW DL, DVD–R/RW, DVD–R DL, DVD-R/RW DL, DivX, VCD, SVCD. Uff. Tyle oficjalnych danych, teraz trochę praktyki. Być może nie jestem specjalistą od odtwarzaczy DVD, ale mam wrażenie że urządzenie losowo wybierało filmy w formacie DivX które mu pasują i pozwoli mi je obejrzeć do końca, a które z różnych względów przerwie na przykład w połowie. W takich sytuacjach pomagało jedynie wyciągnięcie wtyczki z gniazda i ufanie, że film odpalony na nowo tym razem obejrzę do końca. Zagadką pozostaje również fakt, czemu czasami działał tylko dźwięk, a czasami obraz. Przygód nie miałem natomiast z formatem DVD i VCD. Wielką zaletą jest czułość układu optycznego, który szybko i dokładnie radził sobie nawet z mocno porysowanymi płytami. Zatem jeśli mamy dużą kolekcję filmów w formacie DVD, a sporadycznie w napędzie lądować będzie VCD problemów być nie powinno. Również nośnik USB pozwalał na szybkie i bezproblemowe połączenie z odtwarzaczem, ale problemy z formatami wciąż były takie same. W dodatku nie zawsze poprawnie wyświetlane były napisy. Polskie znaki czasami powodowały, że zamiast zrozumiałych zdań na ekranie widziałem jedynie krzaczki.
Kolejną nie do końca zrozumiałą dla mnie kwestią jest brak opcji wyświetlania filmu w formacie 16:9. Często jedynym rozwiązaniem, by oglądać filmu bez zniekształceń konieczne było dostosowanie ekranu w opcjach telewizora – wtedy na ekranie pojawiały się czarne paski bądź znikały napisy. Zastanawiam się, czemu takie trudności sprawia obsługa najpopularniejszego obecnie formatu. To tak jakby odtwarzacze muzyczne nie lubiły się z plikami mp3. W tym temacie z urządzeniem jest nieco lepiej. Obsługa CD Audio, CD-R/RW, MP3, WMA, Dolby Digital, DTS faktycznie sprawuje się nie najgorzej, ale przecież nie jest to priorytetową funkcją odtwarzacza DVD.
Jedyną kwestią, co do której nie mam żadnych zastrzeżeń jest wygląd odtwarzacza. Zaprojektowany został tak, że nie musimy go chować przed gośćmi, co więcej – potrafi zrobić niezłe wrażenie! Stylowa, czarna obudowa prezentuje się po prostu ładnie. Parę cierpkich słów należy się jednak za słabe przygotowanie maszyny pod względem intuicyjności i łatwości obsługi. Sposób poruszania się po menu to katorga, a dla mnie największe wyzwanie stanowi wybranie odpowiedniego przycisku do odpowiedniej funkcji – czasem za jedną odpowiadają trzy. Odtwarzacza nie obsłużymy również z panelu, a przy wyborze języka napisów przekopać się musimy przez całą dostępną listę – nie można ich było posegregować na przykład według regionów geograficznych, jak u konkurencji?
Na koniec przypomina mi się stwierdzenie, że 'co jest do wszystkiego to jest do niczego’ dlatego niektórzy sądzą, że warto zainwestować w dedykowane urządzenia. Wydaje się jednak, że era odtwarzaczy DVD powoli i bezpowrotnie przemija, skoro niemal każdy laptop i telewizor wyposażone są w interfejs HDMI. Zaś z poziomu komputera o wiele łatwiej jest dostosować film lub inne pliku multimedialne do swoich potrzeb. Dlatego Pioneer od dłuższego czasu stanowi w wyposażeniu mojego pokoju funkcję jedynie ozdobną.
przyznam, ze nie czytalem calego artykulu, ale w odpowiedzi na pytanie w tytule – nie warto! kupilem i sluzy jako przycisk do papieru, ewentualnie podstawka na zabawki dla mojego 2-letniego syna.